Okres życia Jana Sobieskiego, to czasy wojen, wielu klęsk ale też zwycięstw, które głównie dzięki królowi Janowi III pozwoliły wyprowadzić kraj z trudnego położenia. Szczególnie najazdy tatarskie były dużym zagrożeniem dla wschodnich ziem koronnych Rzeczypospolitej. Wielu historyków za symboliczny uznało fakt, że w dniu narodzin przyszłego króla Polski – 17 sierpnia 1629 roku, wokół zamku w Olesku, gdzie w przyszedł na świat, szalała burza, rozlegały się błyski piorunów, ale też grzmoty dział ostrzeliwujących podchodzących pod zamek Tatarów. Te niezwykłe wydarzenia zapowiadały narodziny człowieka, któremu przyszło podjąć w przyszłości wiele trudnych wyzwań.
Ów rok 1629, zaledwie miesiąc po narodzinach przeszłego króla, przyniósł jeden z najtragiczniejszych najazdów tatarskich na Rzeczypospolitą, które dokonały połączone ordy krymska i budziacka. Na początku października Tatarzy dotarli w okolice Jaworowa i Lubaczowa. Jeden z koszy założony został pod Budomierzem. Rozsyłane stąd czambuły dokonały zniszczeń w wielu miejscowościach powiatu bełskiego, m. in. w Niemirowie, Krowicy, Lisich Jamach, Młodowie, Baszni, Opace, Płazowie. Była to zaledwie tylko namiastka tego, co czekało tereny między Żółkwią a Lubaczowem w połowie XVII wieku.
Lata dziecięce spędził Jan Sobieski, wraz ze starszym o rok bratem Markiem, początkowo w Olesku, późnej Złoczowie, a od końca lat 30. XVII wieku, czyli w wieku około 10 lat w Żółkwi. Tutaj, matka - Teofila z Daniłowiczów, wpajała w chłopców miłość do ojczyzny. Wskazywała im przykład bohaterskich przodków – hetmana Stanisława Żółkiewskiego, jego syna Jana i swego brata Stanisława Daniłowicza, którzy ponieśli śmierć z rąk Tatarów i spoczęli w podziemiach kolegiaty w Żółkwi. Bracia od młodych lat wprawiali się w kunszcie rycerskim, pobierali nauki w Krakowie i wzorem synów magnackich odbyli podróż edukacyjną po Europie. Należeli do rodu, który w ciągu dwóch pokoleń osiągnął najwyższe godności w państwie i znaczny majątek. Przymioty charakteru i wysoka pozycja społeczna wróżyły młodym Sobieskim wielką przyszłość.
Przełomowym w ich życiu okazał się rok 1648. Po dziesięcioletnim okresie względnego spokoju, na wiosnę tego roku wybuchło powstanie kozackie pod wodzą hetmana Bohdana Chmielnickiego, postaci niewątpliwie nieprzeciętnej i jednej z najważniejszych w dziejach Ukrainy. Należy w tym miejscu odnotować fakt, iż hetman Chmielnicki również związany jest z Żółkwią. Według starszych badaczy to właśnie tutaj, w pożółkiewskich Winnikach, miał przyjść na świat w 1595 roku. Współcześni historycy wykluczają ten pogląd, co jednak nie zmienia faktu, że ojciec przeszłego hetmana – Michał Chmielnicki, należał do klienteli dworskiej Stanisława Żółkiewskiego i jego zięcia Jana Daniłowicza, czyli pradziadka i dziadka przyszłego króla Polski Jana III Sobieskiego.
W pierwszym roku powstania Chmielnickiego potężna armia kozacka wspomagana przez Tatarów w kilku bitwach pokonała wojska polskie i jesienią 1648 roku oparła się o twierdzę w Zamościu. Główne siły Chmielnickiego przechodziły w tym czasie szeroką ławą spod Lwowa przez Żółkiew i Rawę Ruską. Kozaków poparła miejscowa ludność ruska niezadowolona z powodu nadmiernych obciążeń ekonomicznych ze strony szlachty. Rusini zrażeni byli również polityką religijną państwa, zmierzającą do wprowadzenia unii kościelnej między Cerkwią Wschodnią a Kościołem Zachodnim, co odebrano jako atak na duchową niezależność wyznawców prawosławia.
Do wystąpień przeciw szlachcie i duchowieństwu łacińskiemu doszło n. in. w Jaworowie, Potyliczu i Cieszanowie, gdzie głównie chłopi, ale też mieszczanie niszczyli kościoły i razem z wojskami kozacko-tatarskimi uczestniczyli w zdobywaniu, a następnie rabowaniu miast, zamków i dworów. W ten sposób na początku listopada 1648 roku niemal całkowitej zagładzie uległy m. in. dwa leżące obok siebie miasteczka: Narol (zwany wówczas Florianowem) i Lipsko. Ocalała Żółkiew, której mieszkańcy złożyli Kozakom okup. W jeszcze wówczas prawosławnym monasterze w Krechowie gościł sam hetman Chmielnicki.
Bilans pierwszego roku powstania kozackiego, to ogromne zniszczenia, śmierć i tatarska niewola tysięcy mieszkańców. Po ustąpieniu wojsk Chmielnickiego, na mieszczan i chłopów, którzy brali czynny udział w powstaniu, spadły z kolei surowe kary. Dotkliwe represje dotknęły m. in. kilkuset mieszkańców Jaworowa.
Na wieść o wybuchu wojny bracia Marek i Jan Sobiescy przerwali swoją podróż europejską i powrócili do kraju. W Zamościu spotkali się z matką, która tam szukała schronienia przed wojną. Wkrótce dziewiętnastoletni Jan otrzymał po ojcu starostwo jaworowskie. Od tej godności zaczął swą karierę polityczną i wojskową zarazem, bowiem od razu po powrocie na czele swej chorągwi wziął udział w walkach z wojskami kozackimi. Doświadczenie bojowe zdobył w nierozstrzygniętej bitwie pod Zborowem w sierpniu 1649 roku.
W tym czasie zapewne zdążył objąć przyznane przez króla Jana Kazimierza starostwo jaworowskie. Sam Jaworów w wyniku poniesionych strat został w kwietniu 1649 roku zwolniony przez króla z podatków. W końcu tego roku starosta Jan Sobieski wydał dla mieszkańców pierwsze przywileje i przystąpił zapewne do odbudowy zniszczonych włości.
Wkrótce wojna wybuchła na nowo. W czerwcu 1651 roku armia kozacka została pokonana w bitwie pod Beresteczkiem. Biorący udział w walce starosta jaworowski został poważnie ranny. Rok później Chmielnicki zwyciężył z kolei pod Batohem. Kozacy mszcząc się za doznaną rok wczesnej porażkę doprowadzili do zamordowania polskich jeńców, w tym wielu doświadczonych oficerów. Wśród nich był Marek Sobieski, brat przyszłego króla. Tylko dzięki zbiegowi okoliczności Jan nie wziął udziału w bitwie, dzięki czemu ocalił życie. W 1652 roku stał się jedynym spadkobiercą potężnej fortuny Sobieskich.
Nie miał jednak wiele czasu, by zająć się swymi włościami. Od 1653 roku nasiliły się działania wojenne, do których po rosyjsko-kozackiej ugodzie perejesławskiej w 1654 roku włączyła się Moskwa. We wrześniu i październiku 1655 roku armia kozacko-rosyjska dotarła na tereny województwa ruskiego i bełskiego. Tym razem Żółkiew nie oparła się grabieży i zniszczeniom. Spustoszony przez Kozaków został także Lubaczów. Pamiątką po tych wydarzeniach jest wiszący do dziś na wieży lubaczowskiego kościoła dzwon „Lubas”, ufundowany w 1656 roku, w pierwszą rocznicę tych tragicznych dla miasta wydarzeń.
W tym czasie na tereny osłabionej Rzeczypospolitej wtargnęły również wojska szwedzkie króla Karola X Gustawa. W beznadziejnej sytuacji część wojska przeszła na stronę Szwedów. W tym gronie znalazła się również chorągiew pułkownika Jana Sobieskiego. W służbie szwedzkiej Sobieski przebywał pół roku. Uczestniczył w słynnej wyprawie Karola Gustawa nad San, podczas której chorągiew Jana Sobieskiego przechodziła w marcu 1656 roku traktem zamojskim przez Narol, Płazów, Oleszyce do Jarosławia. Na szlaku pochodu wojska Karola Gustawa były atakowane przez oddziały Stefana Czarnieckiego i partyzantów chłopskich. Ślady tych zmagań pozostały do dziś w lokalnej tradycji okolic Lubaczowa.
W końcu marca 1656 roku Sobieski opuścił szeregi Szwedów i przeszedł na stronę króla Jana Kazimierza. Za tę postawę otrzymał od monarchy w maju tego roku godność chorążego wielkiego koronnego. Swoją wcześniejszą niewierność okupił uczestnicząc pod komendą Stefana Czarnieckiego i Jerzego Lubomirskiego w walkach ze Szwedami, a później z najazdem siedmiogrodzkim księcia Jerzego II Rakoczego, następnie brał udział w wojnie z Moskwą i Kozakami. Podobna postawa znajduje, jak zauważyło wielu badaczy, analogię do sienkiewiczowskiego bohatera Andrzeja Kmicica, który podobnie jak Sobieski, walką o wolność ojczyzny uwolnił się od piętna zdrajcy i odzyskał utraconą cześć. W lipcu 1657 roku Sobieski uczestniczył zapewne m. in. w zwycięskiej bitwie z Siedmiogrodzianami pod Magierowem, niedaleko Żółkwi. W końcowej części „Potopu” właśnie w potrzebie magierowskiej ciężko ranny został także Kmicic, który skończył tym samym swą wojenną epopeję i zdobył rękę ukochanej.
Wątek miłosny nie pojawia się w tym miejscu nie bez przyczyny. W 1655 roku dwudziestosześcioletni pułkownik Jan Sobieski poznał w Warszawie Marię Kazimierę d’Arquien młodziutką dwórkę na dworze królowej Ludwiki Marii. Piękna francuska stała się jego wielką, życiową miłością. To do niej adresował pełne czułości listy, zaczynające się niezmiennie od słów: „jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza i najukochańsza Marysieńku [sic!]”. Mimo wzajemnego uczucia drogi Jana i Marysieńki w 1658 roku na pewien czas musiały się rozejść. Maria Kazimiera została bowiem zaślubiona Janowi Zamoyskiemu, wojewodzie sandomierskiemu, przedstawicielowi magnackiego rodu, przewyższającego znaczeniem i bogactwem Sobieskich.
Dopiero dziesięć lat później, w 1665 roku, po śmierci Zamoyskiego, Jan i Maria Kazimiera połączyli się węzłem małżeńskim. Ich związek, inspirowany przez królową Ludwikę Marię, związany był z profrancuską i reformatorską polityką dworu. Działania stronnictwa dworskiego spotkały się ze sprzeciwem szlachty i spowodowały wybuch rokoszu Jerzego Lubomirskiego. Po wojnach kozackich, szwedzkich i moskiewskich kraj ogarnął wyniszczający konflikt domowy. Związany z dworem królewskim Jan Sobieski, który objął urząd marszałka wielkiego koronnego, a później został hetmanem polnym koronnym, musiał ponownie stanąć do walki. Rokoszanie uznając w Sobieskim swego wroga w lipcu 1665 roku spustoszyli mu dotkliwie dobra żółkiewskie. Po dwóch latach starć, już po śmierci Lubomirskiego, rokosz ostatecznie wygasł.
Na początku 1667 roku Jan i Maria Kazimiera przebywali razem w Żółkwi. Na przełomie maja i czerwca roku przybyli na krótko do Jaworowa, i stąd Marysieńka wyjechała do Francji. Sobieski boleśnie przeżył rozstanie i towarzyszące mu nieporozumienia, a następnie ponad roczną rozłąkę. W jednym z listów żalił się do swej ukochanej małżonki stosując umówiony przez małżonków kod literacki: „Aleć też tu teraz na ten Jaworów i patrzeć nie mogę, wspominając na rozjazd i że Celadon [Sobieski] ledwo nie najgorzej od wszystkich miejsc od swej najśliczniejszej był traktowany Astrei [Marii Kazimiery]”.
Hetman jednak wkrótce wezwany był ponownie na pole walki. Po zawarciu pokoju z Rosją do zmagań o wschodnie ziemie Rzeczypospolitej włączyła się Turcja, którą wsparli Tatarzy i Kozacy hetmana Piotra Doroszenki. Dysponując niewielkimi siłami Sobieski w październiku 1667 roku zamknął się w warownym obozie pod Podhajcami, gdzie po dwóch tygodniach oblężenia odniósł ogromny sukces militarny i dyplomatyczny. Nie uchroniło to jego dóbr ruskich od ponownego zniszczenia przez czambuły tatarskie. Jednak dzięki zwycięstwu podhajeckiemu Sobieski zyskał wielką sławę, co w następnym roku przyczyniło się do przekazania mu buławy hetmana wielkiego koronnego.
W grudniu 1667 roku Sobieski po trudach kampanii wojennej odpoczywał w Żółkwi, utrzymując stały kontakt korespondencyjny z Marysieńką. W wigilię św. Mikołaja, 5 grudnia, dowiedział się od niej o narodzinach w Paryżu pierworodnego syna Jakuba. Jego ojcem chrzestnym został sam król Francji Ludwik XIV. Sobieski z kolei donosił do małżonki nie bez pewnej dumy: „Ja go [tj. syna Jakuba - przyp. J.M.] tu w Polszcze każę zwać starostą jaworowskim, bom i ja długo to imię nosił i miewałem dobre szczęście do ludzi pod tym imieniem”.
Kolejny zwrot w dziejach Rzeczypospolitej nastąpił w 1668 roku. W wyniku abdykacji króla Jana Kazimierza, hetman Jan Sobieski urósł do roli jednej z najważniejszych osób w państwie. Już w tym czasie mógł objąć ster rządów. Na tron szlachta wybrała jednak niedołężnego Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Wówczas hetman związał się z profrancuską opozycją tzw. malkontentów. Jedną z różnic dzielących dwór królewski i opozycję hetmańską było zagadnienie stosunku do sprawy kozackiej. Sobieski był zwolennikiem ugody z Kozakami na zasadzie unii hadziackiej z 1658 roku, która przewidywała przekształcenie Rzeczypospolitej z Dwojga na Trojga Narodów. Obok Polski i Litwy w składzie państwa znalazłby się trzeci człon – Księstwo Ruskie, oparte na nobilitowanej starszyźnie kozackiej i silnej armii zdolnej przeciwstawić się zagrożeniu ze strony Rosji i Turcji. Sobieski w jednym z listów pisał: „Pokój luboby był w Polszcze, po staremu trzeba jechać na Ukrainę i tam z Kozakami się miarkować”.
Dwór królewski wybrał jednak drogę konfrontacji, co pchnęło nowego przywódcę kozackiego hetmana Piotra Doroszenkę do szukania sojusznika w Turcji. To z kolei prowadziło do wojny polsko-tureckiej. Wstępne walki z wojskami kozackimi i tatarskimi, które miały miejsce w 2 połowie 1671 roku zakończyły się sukcesem strony polskiej.
W międzyczasie hetman Sobieski gospodarował w swych majątkach. W marcu 1671 roku w drodze do Jaworowa miał pewną niemiłą przygodę. Przebywał w tym czasie we Lwowie, ale jak pisał do swej małżonki: „Dla przewietrzenia się w słabym po staremu zdrowiu moim, dla obaczenia tak wielkiej szkody, którą woda poczyniła [na wiosnę – przyp. J.M.], wyjechałem był na trzy dni do Jaworowa; gdzie jadąc, przyczyniłem sobie jeszcze szkody, bo mi szabla moja kochana we złoto oprawna z sanek wypadła i zginęła”.
Groźba zagrożenia ze strony Turcji, jednej z ówczesnych potęg militarnych, ziściła się w lecie 1672 roku. W sierpniu armia sułtana Mehmeda IV weszła w granice skłóconej wewnętrznie Rzeczypospolitej. Turcy, wspomagani przez Tatarów chana krymskiego Selim Gereja i sprzymierzone oddziały kozackie hetmana Doroszenki, po dziesięciodniowej obronie zdobyli Kamieniec Podolski - główną twierdzę Rzeczypospolitej. W dniu ogłoszenia kapitulacji, 26 sierpnia, zginął jej obrońca stolnik przemyski Jerzy Wołodyjowski, bohater zmitologizowany przez Henryka Sienkiewicza.
Miesiąc później, 20 września, armia turecka podeszła pod Lwów. Miasto po kilkudniowych walkach wypłaciło Turkom okup. Jednocześnie na początku października rozpoczęły się polsko-tureckie rozmowy pokojowe. W ich trakcie sułtan wyraził zgodę na dokonanie grabieżczego wypadu przez Tatarów. Siły tatarskie, podzieliły się na trzy główne zgrupowania, liczące łącznie około 20 tysięcy ordyńców wzmocnionych posiłkami tureckimi i kozackimi, 2 października ruszyły w głąb Rzeczypospolitej. Na północny-zachód od Lwowa skierował się silny czambuł dowodzony przez Azameta Gereja, syna chana Selima Gereja. W ciągu niespełna tygodnia Tatarzy bezkarnie spustoszyli tereny wokół Jaworowa i Lubaczowa.
Skutecznie oparł się wrogom Jaworów, ale położone dalej na północ tereny zostały w dużej mierze zrujnowane. Całkowicie lub częściowo zniszczonych zostało wiele wsi. Straty odnotowano w Bihalach, Bruśnie Starym, Chotylubiu, Dachnowie, Jażowie Starym, Łukawcu, Nowym Lublińcu, Nowym Siole, Opace, Podemszczyźnie, Radrużu, Szczutkowie, Żukowie. Ucierpiały wszystkie okoliczne miasteczka: Cieszanów, Lubaczów, Narol, Niemirów, Oleszyce i Płazów. Znaczne straty poniosła ludność, zamordowana lub porwana w jasyr. W samej Żółkwi stał garnizon turecki, a Tatarzy i Kozacy w dotkliwy sposób spustoszyli okoliczne dobra. Oszczędzony został jedynie monaster w Krechowie, który po krótkim oporze złożył Tatarom okup.
Hetman Jan Sobieski postanowił zaatakować zajętych plądrowaniem Tatarów. Dysponując około 3500 jazdy i dragonii przeprowadził jedną z najbardziej niezwykłych kampanii kawaleryjskich w dziejach oręża polskiego, która zyskała określenie: „wyprawa na czambuły tatarskie”. W niesprzyjających warunkach pogodowych, w ciągu niespełna dwóch tygodni oddziały polskie pokonały w nieustannych walkach prawie 450 kilometrów. Szlak wyprawy przebiegał w pierwszej fazie także w okolicach Lubaczowa i Jaworowa. W dniach 6-7 października hetman pobił mniejsze oddziały tatarskie pod Narolem, Rawą Ruską, Cieszanowem i Lubaczowem, by całkowicie rozbić czambuł Azameta Gereja w bitwie pod Niemirowem.
Podczas dwutygodniowych walk (5-15 października) wojskom Sobieskiego udało się uwolnić kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców wziętych w jasyr. Tatarzy ponieśli przy tym znaczne straty. Pojmano w niewolę znacznych jeńców, a także zdobyto bogate łupy. Pogrom Tatarów osłodził gorycz polsko-tureckiego traktatu zawartego 18 października w Buczaczu, na podstawie którego kraj utracił Podole z Kamieńcem.
Rok później Rzeczypospolita w obliczu niebezpieczeństwa tureckiego zdobyła się na znaczny wysiłek i wystawiła silną armię. W październiku 1673 roku na polach pod Żółkwią, między Glińskiem a Skwarzawą Starą, na przestrzeni kilkunastu kilometrów odbył się przegląd, czyli popis wojska koronnego. Lustracji oddziałów dokonał już schorowany król Michał Korybut Wiśniowiecki, któremu towarzyszyli najwyżsi dostojnicy i dowódcy z hetmanem wielkim koronnym Janem Sobieskim na czele.
W listopadzie 1673 roku pod Chocimiem hetman odniósł jedno z największych zwycięstw. Okrzyknięty też został zbawcą ojczyzny. Na fali ogromnej popularności w maju 1674 roku, po śmierci swego poprzednika, został wyniesiony na tron jako Jan III Sobieski. Liczył wówczas czterdzieści cztery lata.
Po objęciu rządów Jan III próbował zmienić dotychczasową sytuację polityczną poprzez odwrócenie sojuszy. Zamierzał zakończyć wyniszczające wojny na południowym-wschodzie i w oparciu Francję umocnić pozycję Rzeczypospolitej nad Bałtykiem. Dla negocjacji z posłem Ludwika XIV wybrał Jaworów, gdzie zawarto 11 czerwca 1675 roku tajny polsko-francuski traktat przeciw Brandenburgii i Austrii. W tym okresie w Żółkwi odbyły się również rozmowy z posłami moskiewskimi, a w Jaworowie miało miejsce spotkanie z wysłannikami chana tatarskiego. Ruskie majątki króla odegrały więc ważną rolę w pierwszym okresie rządów nowego króla Polski.
Niezależnie od początkowych planów, zagrożenie ze strony Turcji zmusiło Jana III do kontynuowania walk z Półksiężycem. Zmagania te skończyły się sukcesem wojsk Rzeczypospolitej, które w 1675 roku pokonały Tatarów pod Lwowem, a w 1676 roku wytrzymały kilkutygodniowe oblężenie pod Żurawnem. Po podpisaniu układu pokojowego zakończyła się pięcioletnia wojna polsko-turecka.
Nastały lata upragnionego pokoju. Kraj zaczął powoli podnosić się z ruin. Jan III, obok spraw państwowych, z właściwą sobie energią zajął się odbudową swych ruskich włości, także Żółkwi i Jaworowa. Wsie zaludniał nowymi osadnikami. Wśród nich byli także jeńcy z licznych wojen, w tym Turcy i Tatarzy, którzy szybko wrośli w chrześcijańską społeczność. Ślady osadnictwa jenieckiego długo przetrwały także na terenie starostwa lubaczowskiego i sąsiednich dóbr prywatnych (Huta Stara, Lisie Jamy, Łówcza, Oleszyce, Stary Dzików).
Majątek swój powiększył dzięki zakupowi wsi pod Warszawą, którą królowa Marysieńka nazwała Wilanowem. Powstała tu warszawska rezydencja królewska. Król pamiętał stale o swych ulubionych siedzibach pod Lwowem. W Jaworowie odbyły się w 1678 roku huczne uroczystości chrztu królewicza Aleksandra, pierwszego syna narodzonego po wyniesieniu Jana Sobieskiego na tron. Lubił także roztoczańskie lasy i często tu polował. Myślistwo sprawiało mu wielką radość. Polując swego czasu w Glińsku pod Żółkwią król „wesoło powrócił, uszczwał wilka jednego i dwóch zajęcy”. Według tradycji posiadał tu kilka dworków myśliwskich (Horyniec, Łówcza, Dachnów, Krechów).
W 1683 roku wobec realnego zagrożenia tureckiego Jan III zdecydował się na zerwanie przymierza z Francją i na zawarcie sojuszu z cesarzem Leopoldem I. Gdy okazało się, że wielka armia turecka skierowała się na stolicę cesarstwa, wywiązując się z zobowiązań sojuszniczych wyruszał pod Wiedeń. Kierował się przy tym interesem kraju. W liście do hetmana polnego koronnego Mikołaja Hieronima Sieniawskiego napisał, że „lepiej w cudzej ziemi, o cudzym chlebie, w asystencji wszystkich sił Imperii […] wojować, aniżeli samym się bronić”.
Zwycięska bitwa pod Wiedniem, stoczona w niedzielę 12 września 1683 roku, była wydarzeniem, której znaczenie wydaje się przekraczać ramy epoki. Jan III Sobieski potwierdził swą sławę pogromcy Turków i na trwale zapisał się w historii. Sukces wyprawy wiedeńskiej potwierdziła mniej szczęśliwa, ale stoczona z pomyślnym finałem bitwa pod Pakanami na początku października tego roku. Europejska ekspansja Turków została zatrzymana.
Jan III wracał do kraju z bogatymi łupami. Wziętych do niewoli Turków odesłano do Żółkwi, a namioty wezyrskie do Łobzowa pod Kraków. W skarbcach żółkiewskim i jaworowskim złożono część zdobycznych trofeów. Na wiosnę 1684 roku odbyły się uroczystości dziękczynne za zwycięstwo z udziałem przedstawicieli cesarstwa i europejskich dworów królewskich oraz nuncjusza papieskiego. W kolegiacie żółkiewskiej miało miejsce podniosłe nabożeństwo, a we dworze jaworowskim urządzano wspaniale uczty na cześć gości. Króla witał również wójt jaworowski, który w imieniu mieszkańców ofiarował mu pług, bronę, wóz i 6 siwych wołów, po czym odbyła się zabawa z udziałem pary królewskiej. Ten ostatni fakt wskazuje na bliskie relacje łączące Jana III ze swymi poddanymi.
W ostatnich latach swych rządów król kontynuował politykę antyturecką w ramach Świętej Ligi z cesarstwem, Wenecją i papiestwem. Nie uzyskał już jednak znaczących sukcesów militarnych i politycznych. Nie udało mu się o odzyskać utraconego w 1672 roku Kamieńca. Wysiłki podejmowane w tym celu przez Jana III zaowocowały dopiero w 1699 roku, już za panowania jego następcy - króla Augusta II.
Król Jan III Sobieski zmarł 17 czerwca 1696 roku w pałacu wilanowskim. Mimo choroby chciał jeszcze przed śmiercią odwiedzić swe ruskie włości.
Dobra żółkiewskie i starostwo jaworowskie, doprowadzone do rozkwitu przez króla, jeszcze przez pewien czas należały do Sobieskich. Jaworów zmienił właścicieli w 1716 roku, po śmierci królowej Marii Kazimiery, a Żółkiew w 1740 roku po odejściu Marii Karoliny de Bouillon, córki królewicza Jakuba. Obydwie miejscowości czasy świetności miały już wówczas za sobą.
W okresie władania majątkami ruskimi hetman, a później król Jan III miał licznych sąsiadów, z którymi utrzymywał dobre stosunki. Wyjątkiem był jedynie Andrzej Ładohowski z Krakowca, z którym Sobieski w pierwszych latach rządów starostwem jaworowskim prowadził spory. Położone w sąsiedztwie starostwo lubaczowskie w 2 połowie XVII wieku było przeważnie w rękach osób blisko związanych z dworem hetmańskim, a później królewskim, a nawet złączonych z nim więzami rodzinnymi, jak książę Józef Karol Lubomirski, który poślubił księżnę Teofilę Ludwikę z książąt Ostrogskich-Zasławskich, siostrzenicę króla Jana III.
W pobliżu Jaworowa leżał również jeden z majątków przyjaciela i towarzysza broni Jana Sobieskiego, którym był Mikołaj Hieronim Sieniawski, wojewoda wołyński i hetman polny koronny, właściciel Oleszyc. Jego synem był Adam Mikołaj Sieniawski, kasztelan krakowski i hetman wielki koronny, aktywny uczestnik życia politycznego Polski za panowania Augusta II. W latach 1710-1727, jako właściciel sąsiednich dóbr oleszyckich, był również starostą lubaczowskim. Znacznie przyczynił się do rozwoju gospodarczego okolic Lubaczowa, zakładając słynną hutę szkła kryształowego. Małżonką Adama Mikołaja była Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska, wybitna osobowość swej epoki, która zaczynała swą karierę we fraucymerze królowej Marii Kazimiery. W 1720 roku odkupiła od królewicza Konstantego Wilanów, gdzie zadbała o spuściznę po Janie III Sobieskim. Sieniawska często przebywała w swych dobrach lubaczowskich, zmarła w pałacu oleszyckim w 1729 roku.
Jednym z najbliższych przyjaciół Jana Sobieskiego z kręgów wojskowych był również Andrzej Modrzewski, bohater spod Wiednia, właściciel leżących w pobliżu Jaworowa włości wielkookich. Jan III wyniósł do godności senatorskiej innego swego sąsiada - Wiktoryna Stadnickiego z Niemirowa, kasztelana lubaczowskiego, a później przemyskiego, pułkownika bełskiego. Rotmistrzami królewskimi byli również: Adam Antoni Bełżecki, kasztelan przemyski, później bełski, właściciel dóbr cieszanowskich, Stefan Jan Silnicki, starosta buczniowski, chorąży podolski, dziedzic Narola, a także Piotr Felicjan Telefus podczaszy halicki, pan na Horyńcu. Bliskim współpracownikiem króla był także Stanisław Zygmunt Druszkiewicz, kasztelan lubaczowski, komisarz wojsk kozackich w czasie wyprawy wiedeńskiej i uczestnik kolejnych wojen.
© 2011 UG Lubaczów | Kontakt | Projekt był współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w 2011 r. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. | realizacja: tio interactive |